
W zasadzie tego posta miałam napisać na początku marca, ale zleciało i oto temat przeniósł się na koniec kwietnia, co wcale nie jest jednak takie zupełnie bezsensowne biorąc pod uwagę wiosenną aurę panującą w przyrodzie. A rzecz będzie o 
narcyzie żonkilu.
Kwiat ten znany jest ludziom od dawien dawna. Już przecież w mitologii greckiej znajdujemy opowieść o Narcyzie – przepięknym chłopcu, który ujrzawszy swoje własne odbicie w strumyku, zakochał się sam w sobie beznadziejną miłością. 
W końcu umarł z próżnej tęsknoty, a gdy go złożono w ziemi, na grobie wyrósł kwiat o białych płatkach i złotym sercu, który nazwano narcyzem.* 
A skąd żonkil? Niestety nazwa ta nie ma w sobie nic tajemniczego, choć mój z lekka wypaczony umysł doszukiwał się powiązań słowa żon-kil z zabójcą żon, co biorąc pod uwagę trujące właściwości tej rośliny, której cebulka w zasadzie nie różni się za bardzo wyglądem od zwykłej cebuli i pewnie nie raz po cichu była dodawana do talerza z obiadem, który niejednokrotnie stawał się ostatnim posiłkiem ofiary. Żonkil to spolszczona wersja francuskiej nazwy 
jonquille, która z kolei wywodzi się z języka hiszpańskiego, gdzie 
junquillo – zdrobnienie od 
junco – oznacza trzcinę lub sitowie. 

Walijczycy wybrali narcyza na swój symbol narodowy, który jest również poświęcony patronowi Walii – 
św. Dawidowi (Dewi Sant), walijskiemu arcybiskupowi, który żył w VI w. Być może, a nawet całkiem na pewno angielska nazwa żonkila – 
daffodil – wywodzi się właśnie od walijskiej wariacji imienia świętego – 
Daffyd. Dzień św. Dawida obchodzony jest w całej Wielkiej Brytanii 
1. marca i tegoż dnia właśnie rozpoczyna się niejako sezon żonkilowy. W parkach, w ogródkach i na trawnikach można oglądać całe dywany tych kwiatów, które mienią się wszystkimi możliwymi odcieniami żółci, a na ulicach spotyka się ludzi ze sztucznym żonkilem wpiętym w klapę płaszcza lub kurtki. Ale noszenie żonkila przy kurtce to w tym przypadku nie tylko symbol świętowania dnia walijskiego patrona, czy oczekiwania na wiosnę, której zapach z każdym dniem jest coraz mocniej wyczuwalny w powietrzu, ale symbol wspierania akcji charytatywnej 
The Great Daffodil Appeal organizowanej corocznie przez fundację 
Marie Curie Cancer Care, która ludziom chorym na raka i inne choroby w fazie terminalnej zapewnia bezpłatną opiekę pielęgniarki w domu. Organizacja została założona w 1948 roku, ale tradycja marcowego zbierania pieniędzy i rozdawania żonkili rozpoczęła się w 1986 roku w Norwich i Liverpool, a już dwa lata później osiągnęła status kampanii ogólnokrajowej. Obecnie 
The Great Daffodil Appeal jest 

chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych akcji charytatywnych w Wielkiej Brytanii wspieraną m.in. przez takie znane osoby jak Hugh Grant czy Stephen Fry.
Żonkilową akcję można wspierać również w Polsce. Już od 13 lat corocznie 
Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie koordynuje ogólnopolską akcję 
Pola Nadziei, która wzorem 
The Great Daffodil Appeal się ma na celu zebranie funduszy na rzecz opieki dla osób terminalnie chorych. Kampania trwa niemal całą wiosnę i obejmuję nie tylko kwestę uliczną, ale również konkursy dla dzieci i młodzieży organizowane w szkołach, koncerty, festyny i inne imprezy plenerowe, jak również uruchomienie specjalnego 
Żonkilowego Tramwaju. 

Wsparcie akcji nie jest trudne – wystarczy drobny datek wrzucony do puszki lub przekazanie 1% podatku. Niedługo mija termin składania PITów, więc jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił i nie ma pomysłu na co przekazać swój 1%, to chętnie proponuję 
Pola Nadziei. Naprawdę warto. 
--------------------------- 
* Jan Parandowski 
Mitologia