czwartek, 29 grudnia 2011
3.
Każdego roku o tej porze zastanawiam się, czy mijający rok mogę zaliczyć do naprawdę udanych, zwyczajnie udanych, czy lekko nie-udanych. Mijający mieści się w normie – bez niespodziewanych wzlotów, ale też bez bolesnych upadków. Zmiana pracy, przeprowadzka do „pałacu” na Streatham, trochę połamanych serc i zagryzionych zębów. Life. Kolejny rok będzie mega udany. Nie tylko szczerze w to wierzę, ale i mam zamiar aktywnie uczestniczyć w tym, żeby taki był. Brak mi niestety konsekwencji w działaniach i to się musi zmienić. I zmieni. 2012 z wielu powodów będzie dla mnie ważny i od samego początku mam zamiar wydusić z niego ile się da! A póki co – najlepszego, z okazji urodzin. Toast spełniam kieliszkiem wina. I butelką rumu... Arghh!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz