13 maja uważany jest za pechowy dzień, zwłaszcza jeśli akurat przypada na piątek. Dla mnie – dzień jak co dzień, ale żeby nie marnować takiej fajnej daty postanowiłam zamieścić notkę o kotach. I psach. I bynajmniej nie czarnych, chociaż czasem też. Gdzieniegdzie.
Wiem, że niektóre moje notki, zwłaszcza te, które dotyczą wydarzeń kulturalnych, piszę dawno po fakcie, ale tylko czasami wynika to z lenistwa. W większości wypadków, informację o ciekawiących mnie rzeczach lub wydarzeniach znajduję zupełnie przypadkiem i niestety ten przypadek rzadko zbiega się w czasie z „premierą” tychże.
Niestety mój ślimaczy refleks objawił się również w przypadku kalendarza na 2010 rok wydanego przez parę z Teksasu – Dana i Alejandrę Borris. Swoją drogą kalendarz pokazał się na przełomie października i listopada zeszłego roku, czyli w czasie, kiedy niezbyt aktywnie zajmowałam się blogiem. Kalendarz z psami ułożonymi w pozycjach jogi był pomysłem fotografa Dana oraz jego żony Alejandry, trenerki jogi, którzy zostali zainspirowani historią swojej znajomej o imieniu Joy i jej psa Otisa rasy English Bull Terier.
Joy codziennie rano ćwiczyła jogę, w czym bardzo aktywnie uczestniczył jej pies plątając się jej między nogami, tudzież liżąc ją po twarzy, kiedy wykonywała bardziej skomplikowaną pozycję stania na głowie. Po jakimś czasie Joy zauważyła, że pies nie tylko przeszkadza w porannej gimnastyce, ale sam zaczyna wyginać swoje ciało naśladując swoją właścicielkę. Z czasem pozycje, które przyjmował Otis stały się coraz bardziej wyrafinowane, aż w końcu można powiedzieć, że osiągnął mistrzostwo w doggie-yoga. Niestety zanim doszło do realizacji projektu kalendarza z psami uprawiającymi jogę, Otis odszedł do psiego raju. Dan i Alejandra zainspirowani jego postacią poszukali innych psów, które mogłyby pozować do zdjęć i znaleźli kilkanaście uroczych zwierząt, których fotografie w dziwacznych pozycjach rodem z ulotki centrum odnowy ciała i umysłu (naturalnie obrobione w photoshopie) są dostępne do kupienia w internecie.
Psi kalendarz zrobił furorę na całym świecie i doczekał się również swojej kociej wersji, choć ja osobiście jako zdeklarowana psiara uważam, że leniwe koty co najwyżej są zdolne do założenia nogi za głowę, a nie uprawiania jogi. W przyszłym roku para planuje wydanie kalendarza puppy-yoga, więc już wiem, co przez cały kolejny rok będzie wisiało u mnie na ścianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz