niedziela, 30 sierpnia 2009

Kołyska Newtona


Nie, nie chodzi tutaj o bujane łóżeczko, w którym jako niemowlę sypiał sir Isaac Newton, ale o zabawkę, której nazwa – Newton’s cradle – została wymyślona w 1967r. przez angielskiego aktora Simona Prebble.


Zabawka składa się z kilku - na ogół pięciu - takich samych, zawieszonych obok siebie kulek. Każda kulka przymocowana jest do stojaka za pomocą dwóch jednakowych linek. Kiedy jedna z kulek zostanie odchylona i puszczona, uderza w szereg pozostałych kulek, powodując odchylenie tylko ostatniej z nich. Odchylenie i upuszczenie dwóch lub więcej kulek w analogiczny sposób powoduje odchylenie takiej samej ich liczby po przeciwnej stronie szeregu. Aby zabawka działała prawidłowo, wszystkie linki muszą być równej długości i nie mogą się stykać.



Wahania z zasadami

Kołyska Newtona jest zabawką urzekającą w swojej prostocie, choć jednocześnie stanowi układ, który w wyśmienity sposób przedstawia podstawowe prawa fizyki, jakimi są zasada zachowania pędu i zasada zachowania energii – w tym przypadku energii kinetycznej zderzających się sprężyście kulek. W momencie, kiedy odchylona kulka uderza w inną (zawieszoną nieruchomo), przekazuje jej swoją energię, a ta następnej i następnej kulce w rzędzie, aż do ostatniej, która nie mając już jak oddać pobranej energii – odchyla się, a następnie uderza w poprzednią kulkę.

Zasada zachowania pędu powoduje, że odchylające się kulki poruszają się zawsze z taką samą prędkością. Ze względu to, że moment przekazywania pędu jest niedostrzegalny dla ludzkiego oka, postronny obserwator widzi tylko efekt działającego prawa fizycznego - ruchoma kulka uderzając w nieruchomą zatrzymuje się, po to aby zaczęła się poruszać kulka znajdująca się na końcu szeregu. Animacja powyżej pokazuje układ idealny, czyli taki, na który nie działają inne siły. W rzeczywistości opór powietrza sprawia, że po pewnym czasie kulki przestają się poruszać i trzeba ponownie którąś odchylić. W tym cała zabawa.

Największa aktualnie kołyska Newtona (wpisana do księgi rekordów Guinnessa) jest własnością The Geek Group z siedzibą w Kalamazoo w stanie Michigan, USA. Została zaprojektowana przez Chrisa Boden’a i składa się z 16 kul do kręgli, z których każda waży prawie 7 kg, a zawieszona jest na dwóch stalowych linach o długości ponad 6 metrów.

Kołyska Newtona jest dzisiaj popularnym elementem dekoracyjnym biurek: to nieodłączny element grubych ryb, szych, wisienek na czubku i majonezów w kanapkach, słowem, jest to zabawka biurowa szefów sporych korporacji, takich jak w amerykańskich filmach. Stanowi ciekawostkę wystaw naukowych lub przyciągającą oko ekspozycję uliczną, jak również bywa motywem spotów i plakatów reklamowych.

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Téméraire

The fighting Téméraire tugged to her last berth to be broken up
Joseph Mallord William Turner
1838-1839, olej na płótnie, National Gallery London


Turner's Old Téméraire
James Russell Lowell

Thou wast the fairest of all man-made things
The breath of heaven bore up thy cloudy wings,
And, patient in their triple rank,
The thunders crouched about thy flank,
Their black lips silent with the doom of kings.

The storm-wind loved to rock him in thy pines,
And swell thy vans with breath of great designs;
Long-wildered pilgrims of the main
By thee relaid their course again,
Whose prow was guided by celestial signs.

How didst thou trample on tumultuous seas,
Or, like some basking sea-beast stretched at ease,
Let the bull-fronted surges glide
Caressingly along thy side,
Like glad hounds leaping by the huntsman's knees!

Heroic feet, with fire of genius shod,
In battle's ecstasy thy deck have trod,
While from their touch a fulgor ran
Through plank and spar, from man to man,
Welding thee to a thunderbolt of God.

Now a black demon, belching fire and steam,
Drags thee away, a pale, dismantled dream,
And all thy desecrated bulk
Must landlocked lie, a helpless hulk,
To gather weeds in the regardless stream.

Woe's me, from Ocean's sky-horizoned air
To this! Better, the flame-cross still aflare,
Shot-shattered to have met thy doom
Where thy last lightnings cheered the gloom,
Than here be safe in dangerless despair.

Thy drooping symbol to the flag-staff clings,
Thy rudder soothes the tide to lazy rings,
Thy thunders now but birthdays greet,
Thy planks forget the martyrs' feet,
Thy masts what challenges the sea-wind brings.

Thou a mere hospital, where human wrecks,
Like winter-flies, crawl, those renowned decks,
Ne'er trodden save by captive foes,
And wonted sternly to impose
God's will and thine on bowed imperial necks!

Shall nevermore, engendered of thy fame,
A new sea-eagle heir thy conqueror name.
And with commissioned talons wrench
From thy supplanter's grimy clench
His sheath of steel, his wings of smoke and flame?

This shall the pleased eyes of our children see;
For this the stars of God long even as we;
Earth listens for his wings; the Fates
Expectant lean; Faith cross-propt waits,
And the tired waves of Thought's insurgent sea.


*HMS Téméraire: zaopatrzony w 98 dział liniowiec, który wsławił się w bitwie pod Trafalgarem w 1805 roku. Drugi w szyku liniowym zajmował miejsce tuż za flagowym HMS Victory dowodzonym przez admirała Horatio Nelsona. Téméraire płynący pod dowództwem kapitana Eliab Harvey’a miał znaczny wpływ na przebieg bitwy i zwycięstwo floty brytyjskiej. W latach 1812–1815 ograbiony z części wyposażenia, ten żaglowiec-weteran był wykorzystywany jako pływające więzienie, a później również jako statek, na którym „terminowali” (często wbrew swojej woli) młodzi rekruci Royal Navy. W 1836r. Téméraire jako totalny wrak został doholowany do wybrzeży Londynu i tam rozebrany na części.

środa, 19 sierpnia 2009

Sznur modlitewny cz. I

Nie bardzo pamiętam moją Babcię Jancię, bo miałam zaledwie siedem lat, kiedy odeszła, ale jedno, co zawsze mi się z nią kojarzy, to różaniec. Zrobiony z drzewa różanego, srebrno – bordowy i pachnący w charakterystyczny sposób. Schowany w szufladzie przenosił swój zapach na wszystko, co znajdowało się obok niego, nawet jeszcze długo po śmierci Babci. Może właśnie przez Babcię traktuję różaniec jako przedmiot o szczególnej mocy, zwłaszcza w momentach kryzysowych, kiedy słabnie moje poczucie bezpieczeństwa i potrzeba mi wewnętrznego wyciszenia i ukojenia myśli.

Historia różańca sięga daleko jeszcze przed pojawieniem się chrześcijaństwa. Brytyjski archeolog sir Austen Henry Layard w 1849r. szukając śladów starożytnego miasta Niniwy na terenie dzisiejszego Iraku, znalazł datowaną na VIII lub IX wiek przed Chrystusem figurkę kobiety trzymającej w ręce coś na kształt różańca.
Sznurki z zaplecionym węzełkami lub nanizanymi paciorkami, które pomagają w odmawianiu modlitwy lub w medytacji, w czasie której powtarza się cyklicznie pewne wyrażenia, wykorzystywane są na całym świecie przez wyznawców różnych religii.

MALA

Jednym z najbardziej znanych sznurów modlitewnych jest mala (japa mala) używana w religiach dalekiego wschodu – buddyzmie i hinduizmie. Mala liczy 108 koralików, co według buddyzmu Therawady – najbardziej ortodoksyjnego odłamu tej religii – odpowiada stu ośmiu emocjom: 36 odnoszącym się do przeszłości, 36 odnoszącym się do teraźniejszości i 36 odnoszącym się do przyszłości. „Czym jest trzydzieści sześć uczuć? Jest to sześć uczuć zadowolenia oparte na rodzinnym życiu i sześć opartych na wyrzeczeniu; sześć uczuć zmartwień opartych na życiu rodzinnym i sześć na wyrzeczeniu; sześć uczuć opanowania opartych na życiu rodzinnym i sześć na wyrzeczeniu”.

108 to dla buddystów również szczególna liczba w innym kontekście, bo właśnie tyle spisano tomów nauk Buddy (tzw. Kandziur, bka'-'gyur). 108 to także liczba doskonałych cech Budy oraz liczba splamień (klesha), które przeszkadzają w osiągnięciu stanu Buddy, a pozbywa się ich podczas medytacji z wykorzystaniem mali.

Bardzo często spotyka się male z dołączonymi do nich tzw. licznikami modlitw, które składają się z dwóch części i jak sama nazwa wskazuje służą do odliczania recytowanych mantr. Obie części składają się z 10 koralików przesuwanych na sznureczku, z czego jeden zakończony jest małą dorje (vajrą) i służy do odkładania kolejnych setek, a drugi dzwoneczkiem, który pomaga zliczać kolejne tysiące (sic! Niekiedy mantrę recytuje się 100000 razy!).

Dorje, inaczej diament, piorun to męski symbol, tego co niewzruszone, niezniszczalne, oznacza aktywność poprzez „zręczne metody”, natomiast dzwonek symbolizuje żeńskie właściwości – mądrość, przestrzeń i pustkę. Dzwonek i dorje stanowią uzupełnienie, tak jak uzupełniają się pierwiastek męski i żeński, razem symbolizują oświecony umysł.

W czasie odmawiania mantr ważne jest, aby odnosząc się do określonego bóstwa, wyrecytować odpowiednią ich liczbę. Nie bez znaczenia jest też wybór mali, a dokładniej materiału, z którego zrobione są koraliki i ich kolor. Ich wygląd powinien odpowiadać danemu bóstwu, np. niebieski Lapis lazuli jest symbolem mądrości i wiąże się go z Baiszadżjaguru – Buddą uzdrowicielem.

Mala licząca 108 (plus 1) koralików jest również używana przez wyznawców hinduizmu. Podobnie jak w buddyzmie liczba 108 ma szczególne znaczenie, choćby ze względu na 54 litery alfabetu sanskryckiego, z których każda ma swoją odmianę męską (śiwa) i żeńską (śakti), co razem daje właśnie 108. Liczba ta odpowiada także ilości kanonicznych Upaniszad, pochodzących z VIII – III w.p.n.e filozoficzno-religijnych tekstów należących do wedyjskiego objawienia; liczbie imion boskich, liczbie partnerek Kryszny zwanych Gopi, rodzajom rytualnych powitań słońca w Hatha Jodze oraz liczbie świętych miejsc. Pewna legenda mówi, że początkowo Śiwa nie był uważany za równego Wisznu i Brahmie. Dopiero po przedstawieniu im 108 form tańca mógł zostać z nimi zrównany.

W powszechnym użyciu przez wyznawców zarówno buddyzmu jak i hinduizmu są male z mniejszą liczbą koralików – 18, 27 – zawsze jednak jest to wielokrotność dziewiątki (dodatkowy jeden koralik nie jest wliczany). Popularne są male noszone na nadgarstkach jako bransoletki i pozwalają na dyskretną modlitwę/medytację prawie w każdym miejscu. Podobnie liczącą 28 paciorków malę używają dżiniści do odmawiania niektórych modlitw.

RUDRAKSZA

Szczególnym rodzajem mali jest rudraksza (rudrāksa), sznur modlitewny z nawleczonymi brązowymi pestkami rośliny Elaeocarpus ganitrus roxburgii. Według legendy rudraksza, która wydaje niebieskie owoce, wyrosła z łez Śiwy i stąd też wywodzi się jej nazwa: Rudra – jedno z imion Śiwy i akśa – łza. Pestki tej rośliny mogą różnić się między sobą liczbą segmentów, co jest ważną cechą przy wyborze ich do tworzenia mali. Ponieważ rudraksza używana jest przede wszystkim przez wyznawców śiwaizmu, najchętniej wykorzystuje się pestki o pięciu segmentach, które symbolizują pięć twarzy Śiwy. Ciekawostką jest to, że Elaeocarpus ganitrus od dawna była używana jako roślina lecznicza, korzystnie wpływająca na układ krążenia i układ nerwowy ze względu na jej elektromagnetyczne właściwości.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Chimera

Mitologia grecka obfituje w przeróżne postacie – bogów i boginie, satyrów i nimfy, herosów i zwykłych ludzi. Obok nich występują przedziwne istoty – pół ludzie pół zwierzęta, jak minotaur o ciele człowieka i głowie byka, centaury z ludzką głową i tułowiem konia, jak również hybrydy zwierząt – gryf, czyli lew z głową orła, skrzydlaty koń pegaz, czy chimera – kreatura o głowie lwa, ciele kozła i wężowym ogonie.

Chimera była potomkiem Echidny, którą opisywano jako młodą czarnooką i żądną krwi kobietę z cętkowanym ogonem węża zamiast nóg oraz Tyfona – wielkiego, skrzydlatego człowieka, z którego dłoni zamiast palców wyrastało sto smoczych głów, a nogi oplatało kłębowisko żmij. Ta urocza para spłodziła również inne potwory, m.in. dwugłowego psa Orthrosa, Hydrę Lernejską, Cerbera, stugłowego smoka Ladona, czy Gorgonę.

Chimera jako zionąca ogniem i pustosząca ziemię kreatura, budziła gorzę, dlatego na rozkaz Jobatesa, króla Licji, została w końcu zabita przez Bellerofonta. Ta scena dość często była tematem starożytnego malarstwa i rzeźby.

Mitologiczny wstęp o chimerze to nie tylko wyraz sympatii dla twórczości Jana Parandowskiego. Jako domorosły biolog (no może nie taki całkiem domorosły) chimerą zainteresowałam się, kiedy usłyszałam o jej ludzkiej odmianie - a dokładnie o ludziach, którzy posiadają więcej niż jeden rodzaj DNA. Niemożliwe? A jednak...

Jak wiadomo naukowcy od dawna eksperymentują z DNA, nie tylko ludzkim ale i zwierzęcym. Już 25 lat temu w Nature pojawił się artykuł o kozio-owczej hybrydzie geep (nazwa pochodzi od połączenia angielskiego goat - koza i sheep – owca). Znane są również udane próby komibinacji genów człowieka i zwierzęcia – jak choćby przypadek świni z ludzką krwią lub myszy z ludzkimi neuronami. Takie chimery są jednak wynikiem eksperymentów naukowych i najprawdopodobniej nidgy nie powstałyby samoistnie. Zaskakujące jest natomiast to, że w przyrodzie naturalnie występują organizmy, które posiadają dwa różne zestawy genów. Także wśród ludzi.

W jaki sposób powstają ludzkie chimery? Są trzy możliwości. Pierwszą z nich jest połączenie się w łonie matki dwóch embrionów powstałych wyniku zapłodnienia dwóch jajeczek przez dwa różne plemniki. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że jest to proces „odwrtony” do tworzenia się bliźniąt dwujajowych. Oczywiście może on zajść tylko w bardzo wczesnym stadium rozwoju zarodkowego, kiedy embriony stanowią jeszcze zlepek niewyspecjalizowanych komórek. W ten sposób rodzi się człowiek, którego poszczególne części ciała wytworzone są z komórek posiadających różne DNA (podobnie jak różne DNA mają bliźnięta dwujajowe).

Druga możliwość powstania człowieka-chimery zachodzi w momencie, kiedy w czasie dwujajowej ciąży bliźniaczej zarodki dzielą wspólne łóżysko. W takim przypadku może dojść do wymiesznia się ich krwi i wtedy każde z nich w krwioobiegu obok własnych komórek posiada również komórki bliźniaka. Wszystkie inne komórki ich ciała mają jedno, właściwe dla danego organizmu DNA.

Trzecią drogą do powstania ludzkiej chimery jest błąd w replikacji DNA w czasie rozwoju zarodkowego. Pojedyncza komórka, aby stać się gotowym do wyjścia na świat nowordkiem, przechodzi mnóstwo podziałów. Zdarza się, że gdzieś na początku tego procesu następuje błąd w kopiowaniu DNA, co jednak nie wypływa na prawidłowy rozwój zarodka. W efekcie na świat przychodzi człowiek, którego część komórek posiada inne DNA niż pozostałe. Taki organizm nazywa się mozaikowym.

Do tej pory na całym świecie zanotowano zaledwie kilkadziesiąt przypadków ludzi - chimer. Jednym z nich jest Lydia Fairchild, która dowiedziała się, że jest hybrydą, kiedy przed sądem musiała udowodnić, że dzieci, które urodziła są jej własne, choć testy genetyczne to wykluczały. Biorąc pod uwagę, że człowiek-chimera w wyglądzie zewnętrzym nie różni się niczym od „normalnych” ludzi, a wykrycie, że jest chimerą wymaga szczegółowych badań genetycznych – można przypuszczać, że takich osób jest dużo więcej.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Exquisite corpse

Wyborny trup (ang. exquisite corpse, fr. cadavre exquis) to urocza nazwa zabaway wymyślonej w 1925r. przez francuskiego poetę Jacques’a Prévert. Zasady tej zabawy są bardzo proste i polegają na tworzeniu przez jej uczestników wspólnych zdań lub rysunków, przy czym kolejni gracze po napisaniu słowa lub narysowaniu fragmentu obrazka, zakrywają go zaginając kartkę. W ten sposób nasępna osoba nie wie co wymyślili jej poprzednicy. W efekcie powstają surrealistyczne rysunki lub pozbawione sensu zdania, których przykładem jest choćby Wyborny trup będzie pił nowe wino (Le cadavre - exquis - boira - le vin – nouveau) – pierwsze zdanie, które utworzono w tej zabawie i od którego wywodzi się jej nazwa.

Exquisite bodies to z kolei nazwa wystawy, którą za darmo można oglądać w Londynie do 18. października. Wystawa ma trochę przewrotny tytuł i pomimo podobieństwa nie ma nic wspólnego z niewinną zabawą, ponieważ poświęcona jest XIX-wiecznym figurom woskowym, które używane były jako modele w nauce anatomii, bądź praktyce medycznej.

Extraction of the placenta
Plaster relief from a series illustrating the stages of childbirth
Undated (c.1900)

Head exhibiting syphilis, c.1900

Wystawa może wydawać się odrażająca i pewnie dla niektórych taka jest. Ja jednak jestem zdecydowana się na nią wybrać i mam wrażenie, że będzie bardziej interesująca niż ekspozycja znajdująca się muzeum figur woskowych Madame Tussauds.

niedziela, 2 sierpnia 2009

sobota, 1 sierpnia 2009

Sypka Warszawa

O Powstaniu Warszawskim chyba nie trzeba mówić żadnemu Polakowi. Toteż nie będę. Poza tym, że dzisiaj obchodzimy 65. rocznicę jego wybuchu.
Z tej okazji możemy obejrzeć powstańczy teledysk do śpiewanej przez Annę Marię Jopek piosenki pt. Sypka Warszawa, której tekst został napisany na podstawie fragmentów Pamiętnika z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Nagranie jest częścią wspólnego projektu kanału telewizyjnego Discovery Historia i Muzeum Powstania WarszawskiegoWarszawa 1944. Bitwa o Polskę.