poniedziałek, 27 stycznia 2014

BBC Sport for Winter Olympics 2014

Już 7 lutego w Soczi rozpocznie się 22. Olimpiada Zimowa. Nie budzi ona takich emocji, jak letnia, ale jak każde tego typu wydarzenie sportowe, jest mocno wyczekiwana. Ciekawym akcentem, zwłaszcza dla mnie - Polki mieszkającek w UK, jest aktualnie puszczany w BBC spot reklamowy nadchodzących igrzysk zimowych. Animacja wyreżyserowana przez Tomasza Bagińskiego jest dość mroczna i dreszczotwórcza, zwłaszcza, że jedynym "słowem mówionym" jest wiersz czytany przez angielskiego aktora Charlesa Dance (Tywina Lannistera z serialu HBO Gra o Tron). Dla mnie genilane! 


I am the dreadful menace
The one whose will is done
The haunting chill upon your neck
I am the conundrum

I will summon armies
Of wind and rain and snow
I made the black cloud overhead
The ice, like glass below

Not you, nor any other
Can fathom what is nigh
I will tell you when to jump
And I’ll dictate how high

The ones that came before you
Stood strong and tall and brave
But I stole those dreams away
Those dreams could not be saved

But now you stand before me
Devoid of all dismay
Could it be? Just maybe
I’ll let you have your day

poniedziałek, 20 stycznia 2014

3/52 "Podróż do miasta świateł, tom II. Rose de Vallenord" Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Tytuł: Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord.
Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: październik
2013

Drugi tom opowieści o losach polskiej malarki Róży Wolskiej oraz o Ninie - współczesnej studentce historii sztukii, która odkrywa, kto stoi za kradzieżami obrazów tej pierwszej.

Małgorzata Gutowowska-Adamczyk napisała cudowną książkę. Kolejną po trylogii Cukiernia pod Amorem, choć bardzo podobną - nie tylko w formie, gdzie rozdziały poświęcone przeszłości splatają się z rozdziałami, w których akcja rozgrywa się współcześnie; ale również pod względem występujących postaci, których mieliśmy okazję poznać właśnie w cukierni. Niemniej obie książki można czytać osobno, bo akcja Podróży do miasta świateł tylko luźno nawiązuje do Cukeirni pod Amorem.
W pierwszym tomie Cukierni poznajemy Tomasza Zajezierskiego, pana na Zajezierzycach, gdzie w pewnym momencie pojawia się również malarka Róża Wolska. Róża maluje przepiękny portret Tomasza i podarowuje go swojemu modelowi w prezencie. Portret Tomasza Zajezierskiego pozostaje w nietkniętym stanie przez wiele lat, również przez okres obu wojen, aż w końcu trafia na swoje właściwe miejsce - do głównego halu dworku w Zajezierzycach, aktualnie przekształconego w hotel przez praprapra-wnuka Tomasza - Xaviera Toroszyna. Xavier i jego żona Iga dowiadując się, że obrazy Róży Wolskiej znikają w dziwnych okolicznościach z muzeów rozsianych po całym świecie, postanawiąją zatrudnić Ninę - studentkę historii sztuki, aby ta dowiedziała się kto i dlaczego kradnie obrazy.

Historia raczej nieszczęsliwych losów Róży przeplata się z opowieściami o losach współczesnych bohaterów. Genialne opisy XIX i XX-wiecznego  Paryża. Ciekawi bohaterowie, którzy jak najbardziej wydają się realni, bo ich problemy nie są wydumane. Lekki styl, wciągająca intryga, dość nieoczekiwane zakończenie. Wszystko to sprawia, że książkę naprawdę warto przeczytać. 9/10.

niedziela, 19 stycznia 2014

Sposób na kobietę. Szalona komedia romanca.


Miałam dzisiaj okazję brać udział w przedziwnym spektaklu Sposób na kobietę, który odbył się w sali teatralnej POSK-u w  Londynie. Dlaczego brać udział, a nie tylko oglądać? Bo wszyscy widzowie na sali zostali gładko wkręceni w kłótnię pomiedzy aktorami a jednym mężczyzną z widowni, który jak się później okazało - również był aktorem. Z renesansowego Neapolu zostaliśmy błyskawicznie przeniesieni do współczesnego Londynu (choć równie dobrze mogłaby to być np. Warszawa), a sama sztuka z tragedii klasycznej przeobraziła się w komedię iście gombrowiczowską.

Jak dla mnie - średnio to wszystko wypadło. Świetna gra Marcela Wiercichowskiego, to duży plus. Magda Walach i Paweł Okraska również nieźli, ale sama sztuka - mocno wydumana. Chyba nie na mój gust, choć ogólnie było dużo śmiechu. Tuż zaraz po kompletnym zmieszaniu.

środa, 15 stycznia 2014

2/52 "Blondynka na tropie tajemnic" Beata Pawlikowska

Tytuł: Blondynka na tropie tajemnic
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo G+J RBA
Data wydania: 18 maja 2011

Gdybyśmy z Beatą Pawilkowską stanowiły parę na fejsbuku, to status naszego związku zdecydowanie byłby it’s complicated. Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy się z nią zetknęłam. Jako dziennikarką – chyba gdzieś w połowie liceum, kiedy prowadziła niedzielną poranną audycję w Radiu Zet. Byłam wierną czytelniczką jej bloga i ogólnie wielką fanką jej samej, jako osoby. Później doszły dwie książki – Blondynka w dżungli i Blondynka wśród łowców tęczy. Znajomi w zasadzie co roku nie mieli problemu z kupowaniem mi prezentu na urodziny, bo zawsze była to kolejna książka Beaty Pawlikowskiej. Do czasu, kiedy zrobiła się z niej swego rodzaju celebrytka – średnio ciekawy program w TV, książki-poradniki jak znaleźć szczęście, miłość i równowagę wewnętrzną, książki do nauki języków obcych etc. – wszystko niemal w tym samym czasie i nagle ze średnio znanej dziennikarki, również przez kolejne wywiady w prasie, w których nie obeszło się bez wywnętrzniania na granicy dobrego smaku, zrobiła się Beata Pawlikowską kolejną polską celebrity (choć przynajmniej za coś więcej niż tylko bycia znaną z bycia znaną).

Zniesmaczyło mnie to mocno i trochę się obraziłam na jej książki. Pomógł wyjazd do UK i zaprzestanie śledzenia polskiego rynku wydawniczego. Aż któregoś dnia w zeszłym roku, trafiłam do Empiku w rodzinnym mieście i skorzystałam z promocji 3 za 2 i kupiłam kolejne trzy podróżnicze książki Beaty Pawlikowskiej, których brakowało w mojej kolekcji. Długo stały na półce, aż do teraz. Sięgnęłam po pierwszą z brzegu Blondynkę na tropie tajemnic i szczerze mogę przyznać, że autorka nie straciła lekkości pisania i w ciekawy, zabawny sposób dzieli się z czytelnikami swoimi przygodami w egzotycznych miejscach. Tym razem na Zanzibarze, w Tanzanii, Brazylii i Amazonii. Nie obyło się od życiowo-filozoficznych wstawek i stosunek objętościowy fotografii do tekstu również pozostawia wiele do życzenia, ale mimo wszystko warto sięgnąć po tą książę. Mnóstwo ciekawostek, mnóstwo opisów scenek z codziennego życia ludzi, którzy żyją w odległych, niemal nieosiągalnych dla zwykłego polskiego zjadacza chleba (mnie) miejsc. 7/10

Siódmego dnia na Zanzibarze wsiadłam na łódź i popłynęłam przez ocean. Ciepły wiatr głaskał mnie po włosach, szumiały palmy kokosowe, świeciło tropikalne słońce, a ja pomyślałam, że w takich chwilach czas staje i przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz. To jedna z tajemnic szczęścia.

W czasie podróży ciągle odkrywam coś nowego. Afrykański rytm życia w kraterze Ngorongoro, bigos z fasoli i księżycowa pustynia w Brazylii, zwariowane podwieczorki, Wydma Zachodzącego Słońca, zapach jaguara, zabójcze gąsienice, pieczone mrówki, wanilia, pieprz i goździki..

Niezwykłe miejsca i przygody, w poszukiwaniu prawdy o świecie i o sobie.

 

wtorek, 14 stycznia 2014

Hello, I'm Wild! Head-shots series

Hello, I’m Wild to zespół dwóch kreatywnych dziewczyn z Francji, które zajmują się szeroko pojętą sztuką wizualną: od fotografii, poprzez grafikę aż do ilustrowania książek. Mnie osobiście, jako trochę wyrośniętemu dziecku, którego wyobraźnia działa na dość wysokim poziomie, wpadła w oko seria fotografii Head-shots Project. Świetna koncepcja, szczególnie dla miłośników Pixara i Star Wars. Zdjęcia utrzymane w landrynkowych kolorach, mega surrealistyczne, ale zabawne i ciepłe w odbiorze. Przenikające się światy – ten realny i ten wymyślony, bajkowy – działają na mnie tak silnie, że mam ochotę krzyknąć ajm a junikorn! i w podskokach oddalić się na najbliższą chmurkę z waty cukrowej!


poniedziałek, 6 stycznia 2014

1/52 "Anioł w kapeluszu" Monika Szwaja

Tytuł: Anioł w kapeluszu
Autor: Monika Szwaja
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sol
Data wydania: 06 listopada 2013

Wierzę, że anioły istnieją naprawdę. Nie tylko jako bezcielesne istoty zesłane na ziemię przez Boga, aby nas pilnować, ale także w postaci osób z naszego otoczenia -  czasem bliskiego i dobrze znanego, czasem zupełnie przypadkowego. Tacy ludzie-anioły sprawiają, że nasze życie jest lepsze, że w momentach, kiedy wątpimy w siebie i własne możliwości, oni stają przy nas, wyciągają pomocną dłoń albo tylko szepczą do ucha przyjazne słowo.

W najnowszej książce Moniki Szwaji aniołów w ludzkim ciele jest wielu. I pomagają sobie nawzajem, bo okazuje się, że nie liczy się to, czy jesteśmy genialnym dzieckiem zapracowanych rodziców, których wymagania względem małoletniej pociechy są mocno wygórowane; czy może doświadczoną i uznawaną w świecie nauki panią psycholog, której nagle wali się rzeczywistość, bo traci męża, a synowi opuszczają rodzinne gniazdo, by żyć własnym życiem. Czy może dwudziestokilkuletnią studentką "po przejsćiach", która stoi na rozdrożu, bo nie do końca wie, czy kończyć studia, które lekko jej obrzydły ostatnio, czy może przyjąć propozycję biznesową od ojca, który okazuje się jednak lepszym człowiekiem, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

W Aniele w kapeluszu przewijają się postaci znane nam z poprzednich książek autorki - energiczna pani Lila i przygarnięta przez nią studentka polonistyki Miranda. Muzyk i poeta Sasza Winogradow, Irlandczyk Noel Hart - odnaleziony ojciec Michaliny, oraz Grześ - mąż tejże, z zawodu lekarz psychiatra. Wszyscy oni zostają wciągnięci w pomoc 12-letniemu chłopcu Jonaszowi, który czując, że nie daje rady z narzuconymi mu przez rodziców obowiązkami, ucieka z domu i szczęśliwie trafia pod skrzydła Jaśminy i Mirona - dość nietypowej dwójki ludzi, między którymi dopiero co zawiązała się nić przyjaźni.

Lubię Szwaję za prostotę jej książek, za brak wydumanych romansów i praktyczne, a jednak bardzo ciepłe i wzruszające podejście do sytuacji, które przytrafiają się ludziom w życiu. Autorka nie boi się podejmować trudnych tematów - samotności, starości, rozpaczy i opuszczenia, ale pisze o nich bez zbędnej tkliwości. Daje swoim czytelnikom poczucie, że kiedy w nas samych kotłują się emocje podobne, do tych, które spotykają jej bohaterów, to nie jesteśmy z nimi sami i z każdej sytuacji jest dobre wyjście. Chyba za ten optymizm właśnie najbardziej lubię jej książki. 7/10.