środa, 1 września 2010

The Passenger

Natrafiłam przedwczoraj w sieci na animację komputerową będącą w całości dziełem jednego człowieka (w zasadzie nic dziwnego dla nas Polaków, mających w pamięci Katedrę Tomka Bagińskiego).
Australijczyk Chris Jones poświęcił 8 lat swojego życia projektowi, którego efektem jest 7-minutowy film The Passenger. Począwszy od scenariusza historyjki, której zalążkiem był pomysł dający zamknąć się w jednym zdaniu some weird stuff happens on a bus, poprzez wykreowanie głównej postaci najpierw na papierze, później w postaci trójwymiarowego modelu, a na końcu zrenderowanej trójwymiarowej siatki w komputerze. Następnie przyszło kompletowanie muzyki i dopracowywanie szczegółów – od techniczno-graficznych, poprzez tytuł filmu, aż do głównego logo. Na stronie internetowej autor krok po kroku opisuje swoje zmagania z tworzeniem filmiku.

Dlaczego piszę akurat o nim? Bo animacja jest nie tylko ciekawa pod względem fabuły, dopracowana w najmniejszym szczególe, ale co chyba najbardziej urzekło mnie w tym wszystkim – zrobiona z prawdziwą pasją i oddaniem. Po pierwszym roku dłubania nad filmem w weekendy, Chris rzucił pracę i żyjąc z oszczędności w całości poświęcił się tworzeniu tejże animacji. Ostatecznie w listopadzie 2005 roku film po raz pierwszy został wyświetlony na dużym ekranie podczas prywatnego festiwalu filmowego. Po kilku następnych poprawkach oraz mnóstwem problemów z dostosowaniem filmu do standardów Academy Award – w 2006r. animacja zwyciężyła w kategorii Best Animation na LA International Shorts Film Festival.



W sieci za darmo dostępna jest obecnie wersja kiepskiej jakości, natomiast na stronie autora można kupić DVD z nie tylko wersją idealnej jakości, ale również mnóstwem dodatków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz