niedziela, 6 maja 2012

Książkowa niedziela XVIII: "Przepowiednia" D. Koontz

Tytuł: Przepowiednia
Autor: Dean Koontz
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 01 stycznia 2006

Nie bardzo ciągnęło mnie do książek Koontza, bo nie przepadam za thillerami. Chociaż wszyscy, którzy znają moje uwielbienie dla prozy Jonathana Carrolla będą pewnie tym stwierdzeniem zdziwieni. Carroll ma w sobie coś metafizycznego, z jednej strony dobrze wiem, że to, co opisuje nie ma prawa zdarzyć sie w normalnym życiu, a z drugiej - niekiedy mocno pragnę wierzyć, że jest to możliwe.

Jednak w Przepowiedni Koontza również znalazlam odrobinę tej magii, co sprawilo mi miła niespodziankę, zwłaszcza, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Jak widać, ostatnio moje "pierwsze razy" są wyjątkowo przyjemne.

Magia Koontza w tej książce nie jest jednak miłą magią. Jej moc zaczyna dzialać w dniu, w którym przychodzi na świat maleńki Jimmy Tuck. Jimmy rodzi się, ale kilka minut wcześniej w tym samym szpitalu, kilka sal dalej, umiera jego dziadek. Smutny zbieg wydarzeń. Niesamowity w dodatku, bo tuż przed śmiercią dziadek Jimmego jakby w transie, podaje że szczegółami wzrost, wagę oraz znaki szczególne dziecka, które za chwilę ma się urodzić. Dyktuje również pielegniarzowi pięć strasznych dat, które w życiu Jimmiego będą miały wyjątkowe znaczenie.

Akcja powieści krąży właśnie wokół tych pięciu okropnych dni, w których Jimmy niemal traci życie, rodzinę, majątek, ale przede wszystkim nadzieję na poprawę losu. W międzyczasie tych niefortunnych wydarzeń na jaw wychodzi straszna prawda o jego pochodzeniu, co jednak nie załamuje naszego bohatera, ale daje mu szansę na poprawę zdrowia jego małej córki.

Koontz oparł swoją książkę na przesłaniu, że nasz los jest z góry zdeterminowany. Rodzimy się z odgórnie przypisanym planem, który bezwiednie realizujemy każdego kolejnego dnia swojego życia. Jedyne, o czym możemy decydować, to to, jak przyjmujemy to, co nas dotyka. Poddajemy się, czy walczymy z przeciwnościami? Żyjemy zgodnie z planem, czy pomimo niego?

Przepowiednia kończy się miłym akcentem, który daje czytelnikowi nadzieje na to, że los wybiera nas na swoje ofiary, ale czasem bez szczególnego powodu daje nam również szansę na zostanie jego wybrancem. 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz