środa, 15 stycznia 2014

2/52 "Blondynka na tropie tajemnic" Beata Pawlikowska

Tytuł: Blondynka na tropie tajemnic
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo G+J RBA
Data wydania: 18 maja 2011

Gdybyśmy z Beatą Pawilkowską stanowiły parę na fejsbuku, to status naszego związku zdecydowanie byłby it’s complicated. Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy się z nią zetknęłam. Jako dziennikarką – chyba gdzieś w połowie liceum, kiedy prowadziła niedzielną poranną audycję w Radiu Zet. Byłam wierną czytelniczką jej bloga i ogólnie wielką fanką jej samej, jako osoby. Później doszły dwie książki – Blondynka w dżungli i Blondynka wśród łowców tęczy. Znajomi w zasadzie co roku nie mieli problemu z kupowaniem mi prezentu na urodziny, bo zawsze była to kolejna książka Beaty Pawlikowskiej. Do czasu, kiedy zrobiła się z niej swego rodzaju celebrytka – średnio ciekawy program w TV, książki-poradniki jak znaleźć szczęście, miłość i równowagę wewnętrzną, książki do nauki języków obcych etc. – wszystko niemal w tym samym czasie i nagle ze średnio znanej dziennikarki, również przez kolejne wywiady w prasie, w których nie obeszło się bez wywnętrzniania na granicy dobrego smaku, zrobiła się Beata Pawlikowską kolejną polską celebrity (choć przynajmniej za coś więcej niż tylko bycia znaną z bycia znaną).

Zniesmaczyło mnie to mocno i trochę się obraziłam na jej książki. Pomógł wyjazd do UK i zaprzestanie śledzenia polskiego rynku wydawniczego. Aż któregoś dnia w zeszłym roku, trafiłam do Empiku w rodzinnym mieście i skorzystałam z promocji 3 za 2 i kupiłam kolejne trzy podróżnicze książki Beaty Pawlikowskiej, których brakowało w mojej kolekcji. Długo stały na półce, aż do teraz. Sięgnęłam po pierwszą z brzegu Blondynkę na tropie tajemnic i szczerze mogę przyznać, że autorka nie straciła lekkości pisania i w ciekawy, zabawny sposób dzieli się z czytelnikami swoimi przygodami w egzotycznych miejscach. Tym razem na Zanzibarze, w Tanzanii, Brazylii i Amazonii. Nie obyło się od życiowo-filozoficznych wstawek i stosunek objętościowy fotografii do tekstu również pozostawia wiele do życzenia, ale mimo wszystko warto sięgnąć po tą książę. Mnóstwo ciekawostek, mnóstwo opisów scenek z codziennego życia ludzi, którzy żyją w odległych, niemal nieosiągalnych dla zwykłego polskiego zjadacza chleba (mnie) miejsc. 7/10

Siódmego dnia na Zanzibarze wsiadłam na łódź i popłynęłam przez ocean. Ciepły wiatr głaskał mnie po włosach, szumiały palmy kokosowe, świeciło tropikalne słońce, a ja pomyślałam, że w takich chwilach czas staje i przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz. To jedna z tajemnic szczęścia.

W czasie podróży ciągle odkrywam coś nowego. Afrykański rytm życia w kraterze Ngorongoro, bigos z fasoli i księżycowa pustynia w Brazylii, zwariowane podwieczorki, Wydma Zachodzącego Słońca, zapach jaguara, zabójcze gąsienice, pieczone mrówki, wanilia, pieprz i goździki..

Niezwykłe miejsca i przygody, w poszukiwaniu prawdy o świecie i o sobie.

 

1 komentarz:

  1. Chociaż kocham podróże, po książki podróżnicze sięgam naprawdę bardzo rzadko. Częściej natomiast korzystam z przewodników.
    Zapytasz dlaczego skoro uwielbiam podróże. A no dlatego, żeby nie sugerować się przeżyciami innych, a opisywać swoje wrażenia z wypraw.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń