niedziela, 19 lutego 2012

Książkowa niedziela VII: "Jonathan Strange i Pan Norrell" S. Clarke

Tytuł: Jonathan Strange i Pan Norrell
Autor: Susanna Clarke
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2004 - 2005

Przyznam się, że ta opasła powieść (ponad 1000 stron!) była dla mnie nie lada wyzwaniem. Wyzwaniem, które zakończyło się klęską. Rzadko odkładam książkę - nawet jeśli męczy mnie niemiłosiernie, to próbuję dobrnąć do końca oczekując, że może już za chwilę akcja się rozkręci. Niestety. Jonathana Strange i Pana Norrella odłożyłam po przeczytaniu ok jednej trzeciej tomu trzeciego i stwierdzam to z dużą przykrością , ponieważ po niemal pożarciu tomu pierwszego miałam nadzieję na równie smakowite zakończenie. Drugi tom jednak okazał się mdły i skończyłam go zdecydowanie wolniej, natomiast trzeciego zwyczajnie nie zdzierżyłam. Ale od początku…

Na powieść Jonathan Strange i Pan Norrell Susanny Clarke miałam ochotę od dawna. Przymierzałam się do niej ostrożnie, zdając sobie sprawę z tego, że książka o takiej objętości musi doskonale wstrzelić się w mój nastrój oraz w aurę panującą na zewnątrz. Nie ma nic bardziej męczącego niż czytanie o wyprawie przedzierającej się przez śniegi Arktyki w czasie plażowania, lub na odwrót – czytanie o soczystych romansach rozgrywających się w słońcu pod włoskim niebem, kiedy za oknem deszcz, a ja wtulona w ciepły koc, grzeję stopy termoforkiem. Dal mnie taka kombinacja to murowana depresja. Zdawać by się więc mogło, że w przypadku Jonathana Strange… i czas i nastrój był odpowiedni. Mimo wszystko, coś nie zaskoczyło, czegoś wyraźnie zabrakło. Pomimo całej mojej dobrej woli oraz czystego uwielbienia dla tego rodzaju literatury, pomimo rekomendacji innego cenionego przeze mnie pisarza Neila Gaimana, który określił książkę "Unquestionably the finest English novel of the fantastic written in the last seventy years" oraz pomimo nagrody, jaką ta powieść zdobyła (Hugo Award for Best Novel 2005) – ja nie dałam rady doczytać jej do końca.

A zaczęło się całkiem przyjemnie. Akcja powieści rozpoczyna się w 1806 roku w Anglii, która zaangażowana jest w wojnę z Francją. Magią zajmują się gentelmani, wśród których sztuka ta jest równie cenioną dziedziną nauki jak filozofia czy matematyka. Niestety żaden z tych znakomitych panów nigdy nie rzucił żadnego zaklęcia, a samą magią zajmują się jedynie teoretycznie. Aż do pewnego dnia, kiedy ich spokojne rozważania zakłóca pan Gilbert Norrell, który w swej śmiałości twierdzi, że magia nie jest wymarłą dziedziną nauki, na dowód czego na oczach wszystkich niedowiarków ożywia kościelne posągi. To wydarzenie staje się końcem Towrzystwa Magów, a miano maga jako jedyny w kraju może legalnie używać Pan Norrell. Z czasem okazuje się, że magia może być bardzo pożyteczna, zwłaszcza jeżeli mag jest prawdziwym gentelmanem i nie używa jej do niecnych celów wynikających z niskich pobudek. Pan Norrell zostaje zatrudniony przez rząd angielski i pomaga prowadzić wojnę z Napoleonem, a to przez zsyłanie nań koszmarów sennych, a to przez stworzenie magicznej floty wojennej. W drugim tomie powieści pojawia się postać Jonathana Strange – młodego człowieka, który jakby przypadkiem odkrywa, że posiada w sobie moce magiczne. Pan Strange zostaje uczniem Pana Norrella, a w późniejszym czasie wyrusza do Hiszpani, aby magią wspomóc generała Wellingtona. Po powrocie powoli drogi Jonathana Strange i Pana Norrella się rozchodzą, każdy z nich staje się samodzielnym magiem mającym swoich popleczników i przeciwników, zarówno wśród elity rządzącej, jak i wśród zwykłych ludzi.

Susanna Clarke podzieliła powieść na trzy części – pierwszy tom jest poświęcony głównie Panu Norrellowi, drugi – Jonathanowi Strange, a trzeci – Johnowi Uskglassowi, zwanym też Królem Kruków. Wszystkie tomy w wybitny sposób opisują życie bogatszych klas społecznych w XIXw. Anglii, a co ciekawe w całej powieści autorka niemal wprost się wyśmiewa z typowych przywar socjety tamtego okresu. Książka jest jakby połączeniem powieści fantastycznej z kronika historyczną tamtych czasów. Świat znany nam z książek Dickensa i Austen, autorka wzbogaciła o sztukę magiczną i swoją narracją sprawiła, że wydaje nam się to najnaturalniejszym zabiegiem pod słońcem.

Nie chcę krytykować tej książki, pomimo, że nie udało mi się jej skończyć. Być może to akurat ja byłam zbyt rozproszona własnymi sprawami, aby w pełni docenić to, o czym czytam. Nie wykluczam, że kiedyś jeszcze zrobię do niej drugie podejście. Na razie jednak oceniam ją dość nisko 4/10.


------------
*zdjęcie książek pochodzi z bloga Zaczytanej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz