niedziela, 11 listopada 2012

Książkowa niedziela XLV: "Rivers Of London" B.Aaronovitch


Tytuł: Rivers Of London
Autor: 
Wydawnictwo: The Orion Publishing Group
Data wydania: 25 sierpnia 2011

Rivers Of London to książka, na którą ostrzyłam sobie zęby już od dłuższego czasu, ale zawsze było coś innego do przeczytania. Nie pomagało wcale to, że w moim cyklu czytelniczym mam zazwyczaj 2-3 książki, więc ich przemiał jest dość powolny. Niemniej jednak, kiedy już się za nią zabrałam, poszło wyjątkowo gładko, pomimo iż czytałam w języku angielskim, a to zawsze trwa trochę dłużej, niż przy książce polskojęzycznej.

Rivers Of London to nie przewodnik po rzekach Londynu i jego okolicach, jak można by się było spodziewać po tytule, ale pasjonująca powieść sensacyjno-fantastyczna. Jest niej wszystko to, co lubię najbardziej. Niecodzienne morderstwo i młody policjant pracujący nad sprawą jego wyjaśnienia. Wszystko to dzieje się w Londynie, w miejscach znanych mi lepiej lub gorzej. Uwielbiam czytać powieści, których akcja rozgrywa się w miastach, które choć trochę znam. Może dlatego tak mi przypadł do gustu Kacer Ryx i jego XVI-wieczny Kraków, Eberhard Mock i jego przedwojenny Wrocław, a teraz Peter Grant i jego współczesny Londyn - miasto, które stało się moim domem.

Peter to młody funkcjonariusz policji,który po odbyciu obowiązkowego szkolenia i terminu w jednostce "krawężnikowej", zostaje przydzielony do mało ekscytującego wydziału Case Progression Unit, gdzie głównym zajęciem jest wypełnianie papierkowej roboty. Zanim jednak rozpoczyna swój przydział, wraz ze swoją partnerką Lesley zostaje wezwany do obstawienia miejsca dość niecodziennej zbrodni - zabójstwa przez obcięcie głowy mieczem. Krótko po tym, na jednym z nocnych patroli spotyka ducha, który zdaje się mieć informacje na temat popełnionego morderstwa. Spotkanie z duchem - Nicholasem Wallpenny, który początkowo wydaje się Peterowi jedynie przewidzeniem, jest początkiem jego kariery policyjnej w wydziale, o którego istnieniu nie miał wcześniej pojęcia. Tym samym staje pierwszym od pięćdziesięciu lat uczniem detektywa/inspektora/czarodzieja Thomasa Nightingale.

Peter nie tylko zaczyna uczyć się używać magii, ale dowiaduje się o istnieniu istot, które żyją tuż obok ludzi, a którzy zdecydowanie ludźmi nie są. Ot choćby bogowie i boginie rzek i strumieni - Mamma Thames wraz z córkami oraz Father Thames i jego synowie, którzy toczą walkę o wpływy na Tamizie. Pogodzenie ich to jedno z zadań, jakich podejmuje się młody policjant-czarodziej, oczywiście oprócz rozwiązania sprawy bezgłowych zwłok znalezionych przy katedrze St. Paul.

Książkę czytało się lekko, łatwo i przyjemnie, choć z pewnym takim niedosytem. Miałam wrażenie, jakby autor miał jeszcze wiele pomysłów w zanadrzu, ale postanowił ich nie wykorzystywać z jakiegoś powodu. Może Rivers Of London to tylko przystawka w czterodaniowym posiłku? Do tej pory wydane zostały trzy powieści, a czwarta w przygotowaniu... Zacieram ręce i ostrzę pazurki. 7/10



Już zupełnie abstrahując do treści książki, zwracam uwagę na okładki powieści - jak dla mnie majstersztyk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz