niedziela, 25 listopada 2012

Książkowa niedziela XLVII: "Irena" M.Kalicińska, B.Grabowska


Tytuł: Irena
Autor: Małgorzata Kalicińska, Barbara Grabowska
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Data wydania: 17 października 2012

Kolejna książka Małgorzaty Kalicińskiej - autorki świetnej serii Rozlewisko, tym razem napisana wspólnie z córką Barbarą Grabowską.

Jest coś takiego w książkach Kalicińskiej, co mnie dotyka bardzo głęboko i myślę, że chodzi tu przede wszystkim o związki miedzy kobietami. Rodzinne: matka-córka, babka-wnuczka, ale i takie bardziej codzienne: przyjaciółki, współpracownice, sąsiadki. W zasadzie fabuła powieści Irena (podobnie zresztą jak Rozlewiska) oparta jest właśnie na tych trudnych relacjach, które każda z nas przecież doświadczyła, bo będąc kobietami, nie możemy uniknąć innych kobiet, choćbyśmy się nie wiem jak starały. A przecież nie o unikanie tu chodzi, a wręcz przeciwnie - o zawiązywanie tej ważnej nici żeńskiego porozumienia, którym każda z nas marzy i do którego tęskni, choć może się do tego nie przyznawać.

Irena to historia trzech kobiet. Doroty, kobiety po pięćdziesiątce, żyjącej w szczęśliwym małżeństwie z Jankiem, ich córki Jagi, dobiegającej trzydziestki singielki, która pnie się po korporacyjnych szczeblach kariery oraz tytułowej Ireny - świeżo owdowiałej cioci-babci tuż po osiemdziesiątce. Niby wszystko przewidywalne - Dorota martwi się o swoją niezamężną córkę i chciałaby, aby ta ułożyła sobie w końcu życie u boku jakiegoś porządnego mężczyzny. Drugim zmartwieniem jest Irena, która nagle po wielu latach bycia z Felusiem, zostaje samotną wdową, a przecież i wiek już nie ten, i zdrowie nie to... Jagoda z kolei w pełni zadowolona ze swojego życia zawodowego, trochę kuleje w sferze życia prywatnego, ale nie aż tak, żeby spędzało jej to sen z powiek. Prawdziwym problem jest dla niej wiecznie niezadowolona matka i poczucie, że choćby nie wiem jak Jagoda się starała, to zawsze będzie dla swojej matki wielkim rozczarowaniem. Doprowadza to w końcu do sytuacji, w której Jagoda postanawia całkowicie zerwać kontakty z Dorotą i usiłuje przekonać sama siebie, że tak będzie najlepiej dla wszystkich. Na sam koniec pozostaje Irena - przyszywana ciocia/babcia, która pomimo braku jakichkolwiek więzów krwi, jest dla Doroty i Jagi równie ważna, o ile nie ważniejsza, jak rodzina.

Są takie książki, które zmieniają czytelnika. Nie jego życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale postrzeganie pewnych rzeczy, wiec może jednak życie w pewien sposób też. Dla mnie Irena to powieść ważna i potrzebna przede wszystkim dlatego, że pomogła popatrzeć na pewne relacje w moim własnym życiu trochę inaczej niż jednowymiarowo – z li i jedynie mojego punktu widzenia: trzydziestoletniej singielki, która uciekła do wielkiego miasta przed trudnymi relacjami z mamą i siostrą. 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz